Lata temu byłam absolutnie zakochana w twórczości Alfonsa Muchy. Miałam nawet kalendarz z jego plakatami;) Moje poczucie estetyki zwróciło się bardziej w stronę minimalistycznej elegancji, ale sentyment do secesji pozostał...
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać produkty swoją stylistyką uderzające w secesyjne klimaty;) Madame L'ambre. Wiemy już, że zachwycają swoim wyglądem. Jakiej są jakości?
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać produkty swoją stylistyką uderzające w secesyjne klimaty;) Madame L'ambre. Wiemy już, że zachwycają swoim wyglądem. Jakiej są jakości?
Pomadka Madame Lambre. Miałam okazję przetestować tę w kolorze nr 18- Skrzyżowanie koralowej czerwieni z rudym. Pomadka jest niesamowicie intensywna, nawet po zmazaniu pigment pozostaje na ustach. Przy jej użyciu można uzyskać lśniący, połyskujących, delikatnie perłowy efekt. Utrzymuje się na ustach dosyć długo, jednak zostawię ją na cieplejsze miesiące. Zimą wymagam od pomadki nie tylko koloru, ale też nawilżenia.
Zdecydowanym plusem jest niska cena i ładne opakowanie- moim zdaniem świetny pomysł na prezent.
Zdecydowanym plusem jest niska cena i ładne opakowanie- moim zdaniem świetny pomysł na prezent.
Konturówka. Testowałam kolor 08, brązowawy nude w stylu lat '90. O ile nude na ustach uwielbiam, to brąz dookoła nich, jakbym wypiła kubek kakao- niespecjalnie;)
Produkt jest trwały, przy ciemniejszych pomadkach nawet się nieźle spisuje. Muszę jednak wymyślić jakieś inne zastosowanie dla tego koloru...:)
Produkt jest trwały, przy ciemniejszych pomadkach nawet się nieźle spisuje. Muszę jednak wymyślić jakieś inne zastosowanie dla tego koloru...:)
Podkład. Moja miłość od pierwszego użycia. Jestem nim absolutnie oczarowana. Do tej pory używałam podkładu Clinique Redness Solutions. Miał swoje wady i zalety. Lambert jest idealny. Bardzo przyjemnie się rozprowadza, ładnie pachnie (i nie uczula), doskonale kryje i nie podkreśla suchych skórek (główna wada Clinique). Wadą jest to, że podkład nie utrzymuje się na twarzy przez cały dzień. Jest rewelacyjny przez kilka godzin.
Jednak piękne opakowanie i bardzo niska cena (28 zł/40 ml) nastawiają mnie "na tak";)
Cień do powiek. Hmm... Fakt, wygląda pięknie. Jednak jako sleekomaniaczka jestem przyzwyczajona do wysokiej pigmentacji "w standardzie". Tutaj tego nie ma. Jest za to efekt rozświetlenia i delikatnego, transparentnego koloru. Co kto lubi...;) Myślę, że może być spokojnie stosowany do dziennego makijażu. Na pewno nie przesadzimy z kolorem. Fajna sprawa dla młodych dziewczyn, które dopiero się uczą wykonać odpowiedni makijaż oka.
A Wy? Spotkałyście się już z kosmetykami Madame L'ambre? Jakie są Wasze spostrzeżenia?
Ciekawi mnie podkład - jak z kolorkiem - jest odpowiedni dla bladych twarzy ? ;)
OdpowiedzUsuńSama byłam zaskoczona, ale 2 (czyli ten ciemniejszy) wtopił się w skórę rewelacyjnie. W razie czego można chyba poprosić o próbki, bo sama takie dostałam- w obu kolorach.
UsuńGdzie dostałaś te próbki? U mnie Madame L jest tylko w Hebe i tam chyba nie rozdają
UsuńO próbki trzeba poprosić mailem :)
UsuńCudowne kosmetyki, a ceną podkładu mnie powaliłaś, chyba muszę w końcu zrobić wycieczkę do Hebe :)
OdpowiedzUsuńOpakowania są cudowne!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :) A i kosmetyki wyglądają na godne zainteresowania :)
OdpowiedzUsuńJa dziś zajrzałam do Hebe i znowu pustki
OdpowiedzUsuńPanie mówią, że dostawa jest raz w tygodniu (teraz wiem, że w czwartki) i znika wszystko jak ciepłe bułeczki
Wspaniałe kosmetyki :) Nie miałam jeszcze okazji używania ich. Ciekawi mnie podkład - ideał :)
OdpowiedzUsuńWitam czy mozna gdzies zamowic próbke tego kosmetyku/
OdpowiedzUsuńRadzę napisać do producenta:)
UsuńSzata graficzna jest genialna! Moim zdaniem polowa sukcesu :)
OdpowiedzUsuń